2.01.2013

Dowcipasy

Czytam ostatnio książkę "Loyal hearts. Histories of american civil war canines". Dzięki niej mam nadzieję powiększyć swoją wiedzę o psach towarzyszących żołnierzom na polach bitew wojny secesyjnej, a co za tym idzie - ilość zwierzaków na podstawkach. 
W książce natknąłem się na następującą anegdotkę: 
Podczas marszu przez rodzinną Wirginię, dwaj żołnierze baterii Richmond Howitzers zawitali na jedną z farm licząc na poczęstunek, który mógł być dla nich miłą odmianą od rutyny żołnierskich posiłków. Właściciel farmy przyjął był jednak wobec nich wyjątkowo szorstki i niemiły, i dopiero po dłuższych staraniach udało się przełamać jego nieufność. Wtedy też starszy człowiek wyjaśnił przyczynę swojej pierwotnej oschłości.
Otóż poprzedniego dnia odwiedziło go kilku piechurów z Armii Północnej Wirginii i podczas gdy część z nich czekała na posiłek, inni zwabili w ustronne miejsce jego psa, wspaniałego owczarka, i ... ostrzygli go "na lwa".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz